Ostatnio rzadko recenzuję produkty do makijażu oczu, dlatego dzisiaj opowiem trochę o moim odkryciu ostatnich tygodni, czyli maskarze Lashcode. Coś dla wszystkich dziewczyn, które nie lubią wyglądać jak panda i oczekują „efektu wow”.
Lashcode kupiłam (wyjątkowo) przez internet. Nie jest to droga maskara w porównaniu do innych luksusowych produktów. Prezentuje się naprawdę elegancko. Jak działa?
Czy jest lepszy niż moja dotychczasowa maskara Kat Von D Immortal Lash?
Szczerze mówiąc… nie byłam przekonana, czy tak prosta szczoteczka podoła moim niesfornym rzęsom. Moje obawy okazały się zbędne, bo silikonowa spiralka Lashcode jest na tyle giętka i dopasowana kształtem, że bez problemu maluje nawet włoski w kącikach oczu. Fajnie rozczesuje nawet przy drugiej lub trzeciej warstwie.
Jestem zwolenniczką mocno podkreślonych rzęs, ale też nie lubię przesady. Lashcode bardzo fajnie wydłuża, zagęszcza i podkreśla włoski wokół oczu. Nie czuć go na rzęsach, a efekt jest naturalny i wyrazisty zarazem, dlatego to dla mnie idealne rozwiązanie.
Tusz do rzęs Lashcode :
- doskonale p o d k r e ś l a, wydłuża i zagęszcza rzęsy,
- nie wymaga nakładania więcej niż 1 warstwy,
- jest produktem o właściwościach pielęgnacyjnych,
- zapewnia MEGA trwały makijaż codzienny lub wieczorowy.
Kiedy można sięgnąć po Lashcode? Zawsze. Sprawdzi się zarówno na krótkich i rzadkich rzęsach, jak i tych bardziej okazałych. Mogę polecić go do makijażu codziennego, wieczorowego lub okazyjnego. Jeszcze nie zdarzyło się, żeby mnie zawiódł np. na całonocnej imprezie, kiedy najbardziej zależy nam na trwałości.
To tusz wzbogacony o ekstrakty roślinne z tarczycy bajkalskiej, kiełków soi i pszenicy. Zawiera także prowitaminę B5, witaminę E oraz argininę.
Moim rzęsom takie składniki się naprawdę spodobały, bo nie wypadają już tak bardzo, kiedy zmywam wacikiem makijaż. Odnoszę wrażenie, że są bardziej elastyczne, ładniej się wywijają do góry, odzyskały naturalny blask i zrobiło się ich trochę więcej. Czyli pielęgnacyjne właściwości Lashcode są potwierdzone.
Aplikacja jest dziecinnie prosta. Szczoteczka z łatwością sunie po rzęsach i pokrywa je odpowiednią ilością tuszu. Nie jest go za dużo ani za mało, dlatego Lashcode nie skleja rzęs, nie tworzy grudek i dużo lepiej się trzyma. Spiralka jest silikonowa i zwężona na końcu, dzięki temu ładniej rozczesuje rzęsy i pokrywa kolorem nawet najkrótsze rzęski.
Czy kupię Lashcode ponownie?
Jak najbardziej, chociaż pewnie nieprędko, bo jest wydajny (trwałość ok. pół roku). Daje naprawdę rewelacyjne efekty, a po kilku tygodniach intensywnych testów nie stracił swoich właściwości. Wg mnie naprawdę warto go mieć w swojej kosmetyczce.
idealny do smokey eyes! 🙂
Najlepszy tusz pod każdy względem- efektu, trwałości, wydajności. 10/10
Kupiłam ten tusz kat von d , bo uwielbiam kat von d :P, ale tusz nie sprawdził się u mnie. Tzn tusz sam w sobie nie jest taki zły, ale spiralka niekoniecznie. Spodziewałam się efektu WOW, ładnie rozczesanych rzęs,ale tylko się rozczarowałam, Za to opakowanie jest bardzo ładne 🙂
spiralka jest koszmarna! to jakies nieporozumienie
ja tez miałam ten tusz, a teraz mam lashcode. Mam podobne zdanie na temat mascary kat von d. Dodam jeszcze że tusz wcale nie jest taki immortal, bo pod koniec dnia znika z oczu. Nie kruszy się, nie rozmazuje, po prostu jakoś znika 🙂 Lashcode u mnie wygrywa pod względem trwałości. Wytrzymuje cały dzień bez korekty. A efekt jest obłedny 🙂
Bardzo podoba mi się w tym tuszu, że można nałożyć kilka warstw a rzęsy cały czas zostają rozdzielone ,
nareszcie prawdziwie czarny tusz!!
Niezastąpiony kosmetyk w mojej kosmetyczce 🙂
Jeszcze żadnym tuszem nie byłam tak zachwycona- spełnia wszystkie wymagania; maksymalnie zwiększa objętość i długość rzęs, podwija je do góry bez zalotki. Można stopniować efekt od naturalnego po teatralny a rzęsy wciąż są pięknie rozczesane. Dodatkowo jest bardzo wydajny- uzywam ponad 2 miesiące i nie zauważyłam, żeby coś ubyło
Podoba mi się, że w odrożnieniu od innych maskar ta wlasciwie od początku dobrze maluje, nue trzeba czekać kilku dni na to, żeby trochę zgęstniała.
genialny pomysł żeby połączyć maksarę z odżywką do rzęs. Nie trzeba już dodatkowo tracic czasu na aplikacje dodatkowego kosmetyku.
ja nigdy nie używałam odzywek do rzęs, więc podoba mi się tym tuszu to że można jednoczesnie robić makijaż i dbac o swoje rzęsy
od lat mam swoj ukochany tusz diora, ale jestem bardzo otwarta na nowowści, szczególnie jeśli maja tak dobre recenzje 🙂
dla mnie to po prostu kolejny dobry tusz z tzw wyższej półki. Podobny do lancome hypnose
Ostatnio dostalam ta maskare w prezencie i nie spodziewalam się, że trafię na tak dobry tusz. Dla mnie jest chyba najlepszym jakiego kiedykolwiek używałam. Jedna warstwa wystarcza żeby ładnie i naturalnie podkreslic oczy, żadna szczoteczka nie rozczesuje tak dokladnie rzęs. Jedyny minus to niestety cena- będzie mi trudno zakupić kolejne opakowanie.. :/
uważam, że dobry kosmetyk musi swoje kosztować, bo zwykle cena przekłada się na jakość i wydajność. Zawsze mi się to sprawdza w przypadku podkładów. Z tym tuszem było podobnie. Miałam go ponad 5 miesięcy!! i przez cały ten czas malował równie dobrze co na początku . Mysle więc że kasa nie jest wcale taka wysoka jak na taki kosmetyk
Bardzo mocno podkresla oko przez to że jest mega wydłużający i pogrubiający, ale nie czuje się go na rzęsach. Mialam wcześniej tusz diora i chociaż był wg mnie całkiem dobry to przez cały czas czułam go na rzęsach. Ja tez moge potwierdzic własciwosci pielegnacyjne, bo mam teraz miękkie i przez to, że nie wypadaja już w czasie demakijażu, to mam ich więcej
no właśnie:) mimo, ze jest tak intensywnie czarny i baaaaardzo trwały przez cały dzień to bez problemu się go zmywa, demakijaż trwa dosłownie chwilkę 🙂
lashcode jest na samym szczycie mojej listy kosmetyków do przetestowania 🙂
ja przetestowałam i zostaję przy tej maskarze. Za inne na razie dziękuję 🙂
czy jest w innym kolorze?
Nie mam pojęcia co to za skład, ale jak ma coś zrobić z moimi suchymi i sztywnymi rzęsami to biorę w ciemno